Wspomnienia dawnych lat w obrazach pełnych emocji
Kiedy myślimy o przeszłości, to nie tylko wydarzenia i fakty przychodzą nam na myśl, ale także obrazy, które niosą ze sobą ładunek emocjonalny. To właśnie one, niczym migawki z dawnych czasów, pozwalają nam wrócić do chwil, które być może już dawno zatarły się w naszej pamięci. Fotografie z przeszłości mają tę niesamowitą moc, że potrafią przenieść nas z powrotem do tych momentów, których już nie ma, ale które wciąż żyją w naszych sercach.
Obrazy dawnych domów, uśmiechy bliskich, których już nie ma, czy widoki miast i wsi sprzed wielu lat, to nie tylko dokumentacja minionych dni, ale także klucz do naszych wspomnień. Każda fotografia to opowieść, czasem pełna radości, czasem nostalgii. Są to historie ludzi, miejsc i wydarzeń, które miały wpływ na to, kim jesteśmy dzisiaj.
Zatrzymując się na chwilę przy tych obrazach, możemy poczuć więź z tymi, którzy byli przed nami, zrozumieć ich radości, smutki, a także codzienne życie. Wspomnienia są jak most łączący przeszłość z teraźniejszością, a obrazy są tymi cegłami, które budują ten most. Dlatego tak ważne jest, by pielęgnować te chwile, które możemy odnaleźć na starych fotografiach i nie zapominać o nich, bo to one sprawiają, że nasza historia trwa.
Po te groszki chodziłam do takiego malutkiego sklepu GS. Obok była rozlewnia oranżady i wody gazowanej.
A miałam z 6 lat
Fajne wspomnienia z dzieciństwa
10 listopada
Dzienniczek ucznia
Waga sklepowa
Polecam , najnowszy model
Co to jest ?
Do szkoły chodzilismy w ” gromadce ”
Marzenie wielu chłopaków
Kto ma ochotę na placuszki ?
Kino nocne i horrory w sobotnie wieczory
Kto pamięta szczekaczki na ulicach
Megafony nadające komunikaty, alarmy, muzykę i wiadomości.
Atrybut robotnika czy pracownika do późnych lat 80 wszechobecny….nawet sam nosiłem do szkoły książki w takiej teczce….a wy pamiętacie swoich bliskich w takim klimacie
Warkocze naszych dziewcząt będą białe.
A one będą je splatać przed lustrem pamięci, które odbijać będzie noc
i nie dojrzą swoich warkoczy kiedy były złote , bo złoty kosmyk ogrzewa…chłopca, który go wziął na szczęście….
Jolanta Żółkowska i Krzysztof Kołbasiuk….
Pamiętacie?.
Moja mama miała ten obraz w 1960r.Teraz wisi u mnie.
Tym powiększalnikiem zrobiłem setki zdjęć w latach 70.
Nie znam się, może ktoś podpowie jaka to marka ????
Łatwiej było by powiedzieć u kogo nie wisiał taki obraz nad łóżkiem.
Jaka to była radość przejechać się takim drabiniastym wozem …
„Statek do Młocin statek do Młocin
Dokoła Wisła w słońcu srebrzy się i złoci
A Ty za poręcz bracie łap
I pchaj z innymi się przez trap”
Tymi słowami do żeglugi zachęcał sam Jarema Stępowski w piosence „Statek do Młocin”, jednak taki sposób spędzania czasu znany był Warszawiakom dużo wcześniej, jeszcze przed wojną statki o takich nazwach jak „Stefan Batory” czy „Chrobry” odbijały z przystani zlokalizowanych przy Moście Kierbedzia (dzisiejszy Most Śląsko-Dąbrowski). W niedziele i święta kursowały co pół godziny, czasem nawet częściej. Impreza rozkręcała się już na pokładzie, pasażerom „pod nogę” przygrywała orkiestra, a niekiedy wieczorny powrót do miasta umilały pokazy fajerwerków.
Park Młociński niejako rywalizował z Lasem Bielańskim o publikę. W majówkę i latem przyciągał odwiedzających różnymi atrakcjami. Dawniej na parkowej polanie odbywały się zabawy z orkiestrą i tańcami, którym czasem towarzyszyły loterie i poczta francuska, czyli zabawa w przesyłanie sobie liścików, często miłosnych.
Poza kapelami można było usłyszeć muzykę z patefonów porozstawianych na terenie parku, a na drewnianej scenie występowały kabarety i szansoniści, czyli piosenkarze kabaretowi.
Jeśli ktoś miał ochotę na rywalizację to mógł się sprawdzić na przykład w wyścigach rowerowych czy w wyścigach w beczce. Oczywiście dla mniejszych Warszawiaków też były różne rozrywki, karuzele i konkursy, a dla głodnych rozstawiany był dobrze zaopatrzony bufet.
Nieopodal znajdowała się również restauracja, o której w 1927 roku mogliśmy przeczytać taką wzmiankę: „Lasek młociński staje się coraz popularniejszy w sferach zarówno uboższych, jako też średnio zamożnych. Wczoraj na przykład kilka tysięcy osób bawiło się w tym lasku. […] O ilości osób przez dzień wczorajszy bawiących w lasach młocińskich dowodzi fakt, iż w pobliskiej restauracji zabrakło pod wieczór trunków i jadła.”
Taki klimat Młocin utrzymał się do lat 70., na zdjęciu możemy zobaczyć, że jeszcze w 1962 roku do dworca wodnego ustawiały się niemałe kolejki!
Fot. Zbyszko Siemaszko / Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe / Sygntaura: 51-741-1
” Kołchoźnik ” – pamiętacie ?
Rok po zakończeniu wojny tylko 6 proc. gospodarstw miało prąd, dlatego od 1944 r., najpierw w Białymstoku, a potem w innych powiatach zaczęto montować w domach głośniki, nazywane przez ludzi kołchoźnikami. Obudowany drewnem lub materiałem imitującym drewno kołchoźnik, wyglądem przypominający prawdziwy radioodbiornik, był wieszany na ścianie i podłączany do radiowęzłowej sieci oplatającej miasto oraz przyległe wioski. W praktyce wyglądało to tak, że przez daną miejscowość prowadzone były dwa druty, do których przyłączano każdy dom. Urządzenie posiadało jedną funkcję, można było jedynie regulować głośność lub je wyłączyć. Nadawany był tylko jeden program Polskiego Radia.