Poland old

Polacy, którzy zrewolucjonizowali piękno

Wizjonerzy, rewolucjoniści, kreatorzy zasad, które odmieniły nasz codzienny wygląd. Ich nazwiska po dziś dzień są symbolem innowacyjności i wielkich sukcesów, a ich produkty zmieniły sposób, w jaki postrzegamy kobiecy wygląd. O to czterech Polaków, którzy zrewolucjonizowali piękno.

Historia szeroko rozumianego piękna pełna jest wspaniałych nazwisk – ikon. Nie zawsze pamiętamy jednak, iż wśród gwiazd, które rewolucjonizowały tę branżę znaleźli się również Polacy. Będziecie zaskoczeni, które słynne osobowości wywodzą się z naszego kraju!

Max Factor

Maksymilian Faktorowicz urodził się w Zduńskiej Woli i od najmłodszych lat musiał wspierać domowy budżet własną pracą. Zaczynał od sprzedaży przekąsek w teatrze, potem był pomocnikiem aptekarza, a stamtąd w wieku 9 lat trafił do łódzkiego perukarza. On otworzył przed małym Maksem drzwi do świata makijażu i kosmetyków, które odmieniły los chłopca.

Dalsze ścieżki zaprowadziły Faktorowicza do carskiej Moskwy i garderoby słynnego Teatru Bolszoj. Pracował dla niego do swoich osiemnastych urodzin, po których odbył obowiązkową służbę wojskową w rosyjskiej armii. I tutaj szczęście mu sprzyjało, gdyż został przydzielony do korpusu szpitalnego. W trakcie służby miał zatem okazję poszerzyć wiedzę na temat schorzeń skórnych, z której korzystał w dalszej karierze.

Maksymilian Faktorowicz stworzył jedną z najsłynniejszych marek kosmetycznych w historii
fot.maxfactor.com

Maksymilian Faktorowicz stworzył jedną z najsłynniejszych marek kosmetycznych w historii

Po ukończeniu służby, Maksymilian otworzył sklep kosmetyczny na przedmieściach Moskwy. Prowadził w nim sprzedaż własnoręcznie wykonanych kremów, róży, perfum i peruk. Produkty cieszyły się dużym zainteresowaniem, które zwróciło uwagę carskiej rodziny. Faktorowicz został mianowany nadwornym kosmetologiem Romanowów.

Za tym wielkim wyróżnieniem szły spore pieniądze, ale również duże ograniczenie wolności. Maksymilian nie chciał spędzić reszty życia, jako pionek kontrolowany przez cara. Zdecydował się zatem na niebezpieczny krok – ucieczkę do Nowego Świata, w którą zabrał ze sobą założoną w sekrecie rodzinę.

Nowy kraj powitał już jako Max Factor. W Ameryce początkowo zmagał się z serią porażek. Najpierw został oszukany przez wspólnika i stracił wszystkie pieniądze, a następnie niespodziewanie zmarła jego żona.

Los jednak odmienił się dla Factora wraz z wyjazdem do Los Angeles, w którym prężnie rozwijał się przemysł filmowy. Max odnalazł się w świecie charakteryzacji, zachwycając gwiazdy kina oraz widzów swoimi innowacyjnymi rozwiązaniami oraz produktami. W ten sposób w 1909 roku powstała pierwsza linia kosmetyków Max Factor. Pojawił się nowy wymiar kobiecego piękna.

Max nie ustawał w doskonaleniu swoich produktów, jak również metod ich stosowania. W ten właśnie sposób stworzył zasadę harmonii koloru, która jest stosowana po dziś przez wizażystów. Polega ona na podkreślaniu przy pomocy kosmetyków naturalnych kolorów skóry, oczu oraz włosów.

Dzięki swojej ciężkiej pracy, nie tylko stworzył rodzinne imperium, które po jego śmierci przejął syn Frank, ale również zapewnił sobie miejsce w historii kina. W 1929 roku został nagrodzony Oscarem za zasługi w dziedzinie charakteryzacji.

Helena Rubinstein

Cesarzowa piękna – tym mianem świat określał niewysoką krakowiankę, która za sprawą stanowczego i władczego charakteru stała się jedną z najbardziej wpływowych kobiet branży kosmetycznej.

Sprzeciwiając się tradycji aranżowanych małżeństw, ówczesna jeszcze Chaja Rubinstein, została wysłana do wuja w Australii. Tam zdobyła pracę w aptece, gdzie odkryła swoje powołanie.

Klimat nowego kontynentu nie sprzyjał dbaniu o cerę. By zachować nieskazitelną porcelanową skórę, Helena korzysta z matczynych receptur, które udoskonalała o zdobytą w aptece wiedzę. Po miesiącach eksperymentów stworzyła krem “Valaze”.

Helenę Rubinstein sportretował Salvador Dali
fot.pinterest.com

Helenę Rubinstein sportretował Salvador Dali

Produkt, którego żywą reklamą była cera samej Heleny, sprzedawał się jak świeże bułeczki. Australijki były zachwycone kosmetykiem, a Rubinstein dostrzegła okazję i w pełni z niej skorzystała.

W porozumieniu z najlepszymi europejskimi dermatologami oraz chemikami, zaczęła tworzyć nowe produkty i myśleć o podboju kolejnych rynków. Wraz z mężem, Edwardem W. Titusem, wyjechała do Londynu, gdzie swoimi kosmetykami oraz salonem piękności podbiła serca Brytyjek. Stamtąd wyruszyła do Paryża, w którym również odniosła sukces. Aż w końcu trafiła do Nowego Jorku, gdzie jej firma przerodziła się w światowe imperium, a ona trafiła do grona najbogatszych kobiet świata.

 

Produkty Heleny Rubinstein stały się fenomenem, który zmienił podejście kobiet do pielęgnacji. To ona przedstawiła swoim klientkom krem z filtrem czy tusz wodoodporny. Zwracała również uwagę, że “nie ma kobiet brzydkich, są tylko leniwe” i zachęcała do codziennej pielęgnacji dzięki, której sama zachowała niemalże nieskazitelny wygląd.

Antoni “Antoine” Cierplikowski

Antoni Cierplikowski jest znany w świecie urody, jako król fryzjerów, z którego usług korzystały zarówno koronowane głowy, jak i największe gwiazdy Hollywood. Jego początki były skromne. Urodzony jako piąte z sześciorga dzieci sieradzkiego szewca i krawcowej, już od najmłodszych lat wykazywał kreatywność, szczególnie bawiąc się włosami sióstr. Ich krnąbrne fryzury okiełznał przy pomocy miodu, co zwróciło uwagę pani Cierplikowskiej. Mając na względzie dobrą przyszłość syna, przekazała go pod skrzydła krewnych mieszkających w Łodzi. Posiadali oni zakład fryzjerski, gdzie młody Antek mógł stawiać pierwsze kroki w zawodzie, który bardzo szybko stał się jego wielką pasją i przepustką do lepszego świata.

W 1901 roku, uciekając przed poborem do carskiej armii, Cierplikowski wyjechał do Paryża, gdzie jego talent został dostrzeżony przez Francuzki. Wśród nich znalazła się Ève Lavallière. W 1909 roku ta czterdziestokilkuletnia aktorka została wybrana do roli nastoletniej Joanny d’Arc. Chcą wypaść jak najwiarygodniej, udała się do Cierplikowskiego, znanego już wtedy jako Antoine, i poprosiła o pomoc w odmłodzeniu.

fot.Narodowe Archiwum Cyfrowe

Antoni „Antoine” Cierplikowski wylansował „chłopczycę”

Antoine zdecydował się na odważny krok, ścinając na krótko włosy klientki, czym uzyskał pożądany efekt. Fryzura, którą stworzył, została nazwana “à la garçonne” czyli “na chłopczycę” i stała się punktem zwrotnym w jego karierze. Sukces, jaki mu przyniosła, pozwolił Cierplikowskiemu na stworzenie pierwszych salonów piękności o ekskluzywnych wnętrzach, w których kobiety czuły się jak prawdziwe boginie. W sumie nazwą “Antoine de Paris” sygnował ponad 120 salonów na czterech kontynentach.

Rozgłos przysporzyli mu również sławni klienci wśród, których znaleźli się: Marlena Dietrich, Greta Garbo, Pola Negri, Mata Hari, Edith Piaf, Betty Davies, Josephine Baker i Brigitte Bardot. Antoine pracował także dla brytyjskiej monarchii, nadzorując prace fryzjerów w trakcie przygotowań do koronacji Jerzego VI, a później jego córki, Elżbiety II.

Niestety koniec życia przyniósł kłopoty, zmuszając Cierplikowskiego do powrotu do Sieradza, gdzie spędził ostatnie lata i został pochowany.

Barbara Hulanicki

Warszawianka z urodzenia, w wieku dwóch lat wyjechała z rodzicami do Jerozolimy, gdzie jej ojciec rozpoczął pracę jako konsul generalny. Wybuch II wojny oraz zmiany po niej następujące zatrzymały rodzinę Hulanickich na Bliskim Wschodzie. Były to pogodne lata dla małej Basi i jej dwóch młodszych sióstr, które skończyły się wraz z niespodziewaną śmiercią ojca.

Witold Hulanicki został zamordowany na zlecenie nacjonalistycznej organizacji syjonistycznej Lehi. W wyniku tych wydarzeń matka Barbary zdecydowała o wyjeździe do Wielkiej Brytanii, gdzie mieszkała jej zamożna siostra.

W nowym kraju Barbara odkryła w sobie fascynację światem mody. Podjęła studia w tym kierunku na Uniwersytecie Brighton, a po ich ukończeniu przeprowadziła się do Londynu, by dalej rozwijać swoją karierę. Zaczęła pracować jako ilustratorka mody dla takich magazynów jak Vogue, Daily Express czy Woman’s Mirror. Praca ta pozwoliła jej na wyjazdy na paryskie pokazy takich domów, jak Balenciaga czy Givenchy.

Zainspirowana francuskim smakiem i podejściem do stylu, przy wsparciu męża, Hulanicka zdecydowała się zająć projektowaniem ubrań. Angielki u progu lat 60-tych uchodziły za jedne z najgorzej ubranych kobiet i Barbara postanowiła zmienić ten stan. Otworzyła sklep wysyłkowy, który nazwała na cześć najmłodszej siostry – Biba.

 

Cechą charakterystyczną jej projektów była przystępna cena, kolorystyka oparta o naturalne barwy i krótkie sukienki. To właśnie jedna z nich przyczyniła się do przeobrażenia Biby w symbol mody lat 60-tych.

W 1964 roku sukienka mini w różową kratę, projektu Hulanickiej, trafiła na strony Daily Mirror. Kreacja tak zachwyciła Brytyjki, że na drugi dzień Biba otrzymała na nią 14 000 zamówień. To wydarzenie odmieniło losy Barbary.

W bardzo krótkim czasie mogła sobie pozwolić na otwarcie butiku przy Abingdon Road, gdzie zakupy robili m.in. Twiggy, Mia Farrow, Cher, Brigitte Bardot, The Beatles czy Mick Jagger. Było to nie tylko miejsce sprzedaży ubrań, ale również spotkań młodych ludzi, w tym artystów.

Przez prawie dekadę sklep wyznaczał trendy, idealnie wpasowując się w ówczesne przemiany kulturowo-społeczne. Uczyniło to z Biby ikonę, z której projektanci oraz styliści czerpią do dzisiaj.

LEAVE A RESPONSE

Your email address will not be published. Required fields are marked *