Poland old

Zanim padły pierwsze strzały, trwała wojna szpiegów nad zatoką- CB

Major Jan Żychoń (na spacerze z żoną) od 1927 r. prowadził działalność wywiadowczą na terenie Wolnego Miasta Gdańska, a następnie rozbudował struktury wywiadowcze w WMG. Kierowana przez niego placówka była znana jako

Major Jan Żychoń (na spacerze z żoną) od 1927 r. prowadził działalność wywiadowczą na terenie Wolnego Miasta Gdańska, a następnie rozbudował struktury wywiadowcze w WMG. Kierowana przez niego placówka była znana jako “BIG” (Biuro Informacji Gdańsk).

Zanim 1 września 1939 r. od niemieckiej agresji na Polskę zaczęła się II wojna światowa, na wielu frontach trwała walka wywiadów obu państw. Na Wybrzeżu zmagania toczyły się w Gdyni, Gdańsku i Sopocie. Mimo że II RP dysponowała niewielką flotą wojenną, a społeczeństwo było dumne z powstania Gdyni, to dla polskiego wywiadu nie był to priorytetowy front.

W 1921 r. Polska, tak jak Niemcy i Związek Sowiecki, przyjęła scentralizowany model służby wywiadowczej, wspólnej dla wszystkich rodzajów sił zbrojnych. Za pracę wywiadowczą odpowiadał II Oddział Sztabu Głównego Wojska Polskiego.

Aż do 1935 r. Oddział II nie posiadał żadnej jednostki studyjnej, wyspecjalizowanej w sprawach wywiadu morskiego. Brakowało pieniędzy i kadr. Ale przede wszystkim władze II RP nie widziały potrzeby istnienia tak wyspecjalizowanej jednostki. Bowiem zgodnie z obowiązującą wówczas doktryną obronną zagadnienia morskie były ważne jedynie w kontekście obrony wybrzeża i zabezpieczenia szlaków tranzytowych.

W latach 30. za całość zadań wywiadowczych na tym terenie odpowiadały zorganizowane przez majora Jana Żychonia (1902-44) bydgoskie ekspozytury “dwójki” nr 2 i 3 (wcześniej polska ekspozytura działała w Wolnym Mieście Gdańsku).

Odnalezione mieszkanie polskiego asa wywiadu
Odnalezione mieszkanie polskiego asa wywiadu

Legioniści nie znali się na specyfice morskiej

To były “centrale” regionalne. Bezpośrednio na gorącym terenie, niczym na froncie, działały posterunki polskiego wywiadu wojskowego. W 1933 r. w Gdyni utworzono kilkuosobowy posterunek wywiadowczy, którego terenem działania był obszar WMG i pobliskie prowincje pruskie.

Wywiad morski prowadzono w niewielkim stopniu, gdyż główne siły niemieckiej marynarki wojennej stacjonowały w dużym oddaleniu od Gdyni. Nie mogło być zresztą inaczej, skoro żaden z kierowników gdyńskiego posterunku nie był oficerem marynarki wojennej, nie znał specyfiki morza i floty oraz nie miał bliższych rodzinnych związków z Pomorzem. Cieszyli się za to zaufaniem szefów w Warszawie, między innymi z powodu przeszłości w Legionach Polskich, co uznawano za istotniejsze od pogłębionej wiedzy o terenie działalności operacyjnej.

Łatwa do sforsowania granica

Mimo że WMG oddzielała od Polski granica, to była ona łatwa do nielegalnego przekroczenia. Nie było to trudne również zgodnie z prawem, bo można było to zrobić, okazując jakąkolwiek legitymację osobistą zaopatrzoną w fotografię.

Codziennie między Gdynią a Gdańskiem kursowało 16 pociągów, czas przejazdu wynosił 30 minut. Cena biletu wynosiła 1,20 zł. Przejazd autobusem trwał ok. 45 min i kosztował 1,60 zł. Raz dziennie można też było polecieć samolotem z Rumi na lotnisko we Wrzeszczu. Przelot trwał ok. 20 minut i kosztował 6 zł.

Przez granicę każdego dnia przemycano zarówno artykuły codziennego użytku, które można było korzystnie sprzedać po drugiej stronie, jak i ładunki ciężkiego kalibru, jak narkotyki czy broń.

Trzy siedziby Posterunku Oficerskiego Gdynia (PO 2)

Posterunek gdyński miał kolejno trzy siedziby. Pierwsza znajdowała się przy ul. Podjazdowej 7 (obecnie ul. Dworcowa). Od lipca 1934 r. PO 2 ulokował się w budynku Miejskich Zakładów Energetycznych przy ul. Mościckich 41A (blisko Komisariatu Głównego Policji Państwowej). Ostatecznie zajął siedem pokoi na VII piętrze reprezentacyjnego gmachu ubezpieczeń społecznych przy ul. 10 Lutego 24 (w budynku były również pomieszczenia gdyńskiej Izby Przemysłowo-Handlowej, konsulatu niemieckiego, redakcji “Dziennika Gdyńskiego” oraz znana “Cafe Bałtyk”).

Budynek Zakładu Ubezpieczeń Pracowników Umysłowych przy ul. ul. 10 Lutego 24. Przed wojną mieściła się w nim nie tylko słynna kawiarnia Cafe Bałtyk, ale i Posterunek Oficerski Gdynia.Budynek Zakładu Ubezpieczeń Pracowników Umysłowych przy ul. ul. 10 Lutego 24. Przed wojną mieściła się w nim nie tylko słynna kawiarnia Cafe Bałtyk, ale i Posterunek Oficerski Gdynia.

Oficerowie, którzy kierowali placówką, dysponowali dokumentami umożliwiającymi działania na polsko-gdańskim pograniczu. Posiadali legitymację dyplomatyczną wystawioną przez Komisariat Generalny RP w Gdańsku (zapewniającą w pewnym zakresie immunitet, zwłaszcza przy przekraczaniu granic), legitymację polskiej Straży Granicznej i specjalne zaświadczenie Dyrekcji Ceł, pozwalające uniknąć kontroli.

Dawna siedziba Komisariatu Generalnego RP przy ulicy Nowe Ogrody w Gdańsku. Dziś mieści się tu Komenda Miejska Policji w Gdańsku.Dawna siedziba Komisariatu Generalnego RP przy ulicy Nowe Ogrody w Gdańsku. Dziś mieści się tu Komenda Miejska Policji w Gdańsku.

Wyposażenie techniczne posterunku mieściło się w ówczesnych standardach Oddziału II. W pokojach posterunku były aparaty fotograficzne, sprzęt do wywoływania zdjęć i otwierania listów, broń osobista, radiostacja. Do dyspozycji był też samochód służbowy.

Posterunek gdyński – podobnie jak pozostałe krajowe PO – prowadził tajny dziennik podawczy, dossier agentów i konfidentów, książkę inwentarzową, książkę służbowych wyjazdów samochodem, ewidencję szyfrów, książkę prac fotograficznych oraz książkę kasową. W lokalu dyżury nocne pełnili naprzemiennie goniec i szofer, uzbrojeni w pistolety.

Raz, dwa, trzy, agentem jesteś ty…

Pierwszym kierownikiem posterunku nr 2 był kapitan lotnictwa Józef Robak (1899-1963). Kierował nim od 1 listopada 1933 do 19 kwietnia 1934 r. Potem na ponad rok zastąpił go kpt. Józef Lis (1897-1960), a on sam został drugim oficerem. Od sierpnia 1935 do lutego 1937 r. ponownie kierował pracami posterunku. Ostatnim kierownikiem posterunku był kpt. piechoty Seweryn Dębski, który objął stanowisko w marcu 1937 i zajmował je do końca działalności placówki.

W styczniu 1939 roku PO 2 został formalnie zlikwidowany. Część personelu połączono organizacyjnie z posterunkiem zakonspirowanym w gdańskim Komisariacie Generalnym RP (utworzono wówczas w WMG nowy PO 5). Pozostałych przeniesiono do Starogardu, gdzie utworzono nowy PO 4. W Gdyni pozostała “podplacówka” posterunku gdańskiego. Prowadził ją por. Feliks Szalay-Geza.

Agentami gdyńskiej placówki byli w zdecydowanej mierze obywatele polscy lub obcy, lecz narodowości polskiej. Przypadki zwerbowania Niemców niemających żadnych związków z polskością należały do rzadkości. Duża część polskich agentów została przez Niemców namierzona, osądzona lub przewerbowana. W latach 1933-1938 dla posterunku wywiadu w Gdyni pracowało co najmniej 37 agentów. Posterunek w Gdyni w 1935 r. przeznaczał miesięcznie od 1000 do 2800 zł na ich opłacenie.

Sopot: raj dla wywiadu, piekło kontrwywiadu

Szczególnym miejscem na mapie działań obu wywiadów był Sopot. Ze względu na swój status kurortu, dużą liczbę odwiedzających, ale przede wszystkim kasyno. Bywało w nim wielu Polaków, również urzędników państwowych i byłych oficerów Wojska Polskiego. Na miejscu był lombard, gdzie gracze zastawiali zegarki, biżuterię, cokolwiek posiadali cennego, i niejednokrotnie opuszczali budynek całkowicie bez środków do życia.

Tajemnice i tragedie przedwojennego kasyna w Sopocie
Tajemnice i tragedie przedwojennego kasyna w Sopocie

Samobójstwa nie należały do rzadkości, ale niektórzy desperaci wybierali inne wyjście, na przykład przyjmowali propozycję pożyczki pochodzącą od werbunkowych obcych służb. Oznaczało to początek szantażu, ale czasem obywało się i bez niego. Skuszeni “łatwymi” dochodami, uzależnieni od hazardu, zostawali agentami.

Z tego powodu praktycznie wszyscy znaczniejsi Polacy – goście kasyna – byli sprawdzani pod kątem kontrwywiadowczym. Kasyno pozostawało pod stałą obserwacją polskich agentów. W samym kasynie też pracowali agenci “dwójki”, jak np. Gertruda Lukanowska.

Nebenstelle Danzig

Placówka Abwehry w Wolnym Mieście (późniejsza nazwa to Nebenstelle
Danzig
), powstała w 1923 r. Zakonspirowano ją w kierownictwie policji gdańskiej
(Polizei-Präsidium). Pracami Nebenstelle do 1934 r. kierował znający język
i polskie realia Oskar Reile (1896-1983), który okazał się ambitnym i zdolnym oficerem. Kierowały nim również względy osobiste i emocjonalne. Był bowiem synem niemieckiego chłopa, który stracił ziemię w wyniku powstania państwa polskiego.

Oskar Reile kierował pracami Nebenstelle Danzig.Oskar Reile kierował pracami Nebenstelle Danzig.

Rozwój gdańskiej placówki Abwehry stopniowo pogarszał warunki działalności oficerów Oddziału II w Wolnym Mieście i w tym zjawisku trzeba szukać korzeni zarówno likwidacji ekspozytury gdańskiej Oddziału II w 1930 r., jak i powołaniu Posterunku Oficerskiego nr 2 w Gdyni, z zadaniem kontrwywiadowczego wspierania prac w Gdańsku.

Dawne Prezydium Policji w Gdańsku, dziś siedziba Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.Dawne Prezydium Policji w Gdańsku, dziś siedziba Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Porwać majora

W 1931 r. Oskar Reile próbował porwać lub zabić majora Jana Żychonia. W tym celu chciał się posłużyć pracującą dla Niemców Czesławą Bociańską, która występowała pod nazwiskiem Winkelmann, a także jako Litta Heller. Bociańska była kobietą o zjawiskowej urodzie i wielkim temperamencie. Reile liczył, że major polskiego wywiadu, znany też jako kobieciarz, wpadnie w sidła gdańskiego wywiadu.

Major Jan Żychoń.Major Jan Żychoń.

Bociańska działała jednak mało ostrożnie i została zdemaskowana przez samego Żychonia, któremu zdradziła cel swojej misji. Zwerbował ją do polskiego wywiadu, jednak jej działalność nie była znacząca. Nawet Trybunał Ludowy, przed którym stanęła w 1943 r., uznał jej współpracę na tyle nieistotną, że nie skazał jej na śmierć, a na 10 lat ciężkiego więzienia. Niemieccy śledczy doszli do wniosku, że Żychoń wypłacał Bociańskiej absurdalnie wysokie honorarium, jak wyjątkowo cennemu agentowi, ponieważ ją lubił.

Nieszczęsna ofiara hazardu

Jedną z ofiar wojny o tajemnice padł komandor por. rezerwy Edward Sadowski, który miał za sobą długą i bogatą karierę oficera Marynarki Wojennej. Wywiad niemiecki zwerbował go w 1934 r. w Sopocie, gdzie Sadowski mieszkał na stałe. Komandor utrzymywał bliskie kontakty z rosyjską diasporą tzw. białych Rosjan w Wolnym Mieście Gdańsku, a zwłaszcza z jej liderem, generałem Piotrem Władimirowiczem Glazenapem, pozostającym w drugiej połowie lat 20. XX w. w ograniczonym kontakcie z Oddziałem II SGWP.

W ramach współpracy z Abwehrą Sadowski przekazywał liczne informacje dotyczące polskiej MW w Gdyni i na Helu. Głównie z powodu uzależnienia od hazardu, który uprawiał w sopockim kasynie.

Kres jego aktywności położyła działalność rosyjskiego emigranta i zarazem agenta gdyńskiej placówki Wiktora Olejnikoffa, byłego męża żony komandora Sadowskiego – Anny Olejnikoff, który po części z zazdrości, a po części wskutek trudnej sytuacji finansowej zdradził szczegóły działalności Sadowskiego. W rezultacie komandor został skazany wyrokiem poznańskiego Sądu Apelacyjnego na siedem lat więzienia.

Lotnik, przemytnik i prawie szpieg

Inną zasłużoną wcześniej postacią uwikłaną we współpracę z niemieckim wywiadem był kapitan pilot Stefan Micewski z Centrum Wyszkolenia Lotnictwa w Bydgoszczy.

Micewski, mimo wysokiej pensji wojskowego, próbował swoich sił w biznesie. Jednak wspólnym mianownikiem interesów Micewskiego było to, że kończyły się źle.

Kapitan był współwłaścicielem niewielkiego zakładu przemysłowego, gdyńskim kamienicznikiem (należała do niego kamienica przy ul. św. Wojciecha 10) i w końcu współwłaścicielem niewielkiego statku s/s Nemo, zarejestrowanego pod banderą jugosłowiańską.

Wspólnikiem Micewskiego był niejaki Franciszek Jӓger, obywatel WMG, kombatant I wojny światowej i przemytnik alkoholu. Obaj panowie przemycali alkohol z Holandii do krajów skandynawskich, gdzie w okresie międzywojennym obowiązywała prohibicja.

Ale Jӓger był także agentem niemieckiego wywiadu. Intratny interes z przemycaniem produktów wysokoprocentowych nie mógłby się bowiem udać, gdyby nie “opieka” Abwehry. Niemieckie służby zainstalowały na statku radiostację i zobowiązały załogę do informowania o ruchach jednostek polskiej MW, przebiegu manewrów i wszelkich innych obserwacji poczynionych podczas przemytniczych rejsów.

Wiele wskazuje na to, że Micewski początkowo nic nie wiedział o kontaktach swojego wspólnika z Abwehrą. Z inicjatywy oficera niemieckiego wywiadu doszło jednak do spotkania z Polakiem. Podobno wbrew woli Jägera, który miał odmówić pośredniczenia w kontaktach, przekazując jedynie informacje, które doprowadziły do kontaktu.

Niemiecki oficer Dietrich zaszantażował kapitana Micewskiego groźbą ujawnienia procederu przemytniczego, co mogło zrujnować jego karierę w szeregach Wojska Polskiego. W rezultacie Micewski miał ostatecznie wyrazić zgodę na podjęcie współpracy pod warunkiem wypłacenia mu 20 tys. zł zaliczki.

W praktyce nie doszło jednak nawiązania współpracy, gdyż zanim centrala w Berlinie zaakceptowała kwotę, Jäger został aresztowany 5 listopada 1937 r., a wraz z nim kapitan Micewski. Poznański Sąd Apelacyjny skazał Jägera na siedem lat więzienia. Kapitan Micewski otrzymał wyrok czterech lat więzienia. W praktyce wyszedł z niego w 1939 r. i zniknął. Choć podobno po wojnie w Wiedniu działał notariusz o identycznym imieniu i nazwisku.

Przez serce do tajemnic

Jednym z cenniejszych agentów kontrwywiadowczych gdyńskiej placówki był Brunon
Brucki
 (pseudonim “Franz Prowe“), zwerbowany przez por. Robaka w 1936 r. Dzięki niemu “dwójka” uzyskała tzw. podejście, czyli możliwość kontaktu i wpływu na jego szwagierkę, Paulinę Tyszewską (1899-1941).

Agentka polskiego wywiadu Paulina Tyszewska.Agentka polskiego wywiadu Paulina Tyszewska.

Jej zwerbowanie było najpoważniejszym sukcesem kontrwywiadowczym w WMG, gdyż była partnerką życiową zastępcy szefa gdańskiej placówki Abwehry, komandora ppor. Reinholda Kohtza.

Tajny agent, hazard i sprzedajna femme fatale
Tajny agent, hazard i sprzedajna femme fatale

Pod względem motywacji emocjonalnych sytuacja była korzystna, ponieważ Kohtz był – jak to wówczas określano -“mieszańcem niemiecko-żydowskim”, czyli Mischlingiem, za co spotykał go bojkot towarzyski. Swoimi problemami i frustracjami dzielił się więc ze swoją przyjaciółką. Do jej domu przynosił też tajne akta.

Tyszewska, wysłuchując zwierzeń partnera, dowiadywała się o akcjach Abwehry w Gdańsku. Po zgodzie na współpracę szerokim strumieniem popłynęły meldunki o agentach pracujących na niekorzyść Polski, o  naradach oficerów wywiadu w Gdańsku, o mieszkaniach konspiracyjnych.

W kwietniu 1937 r. major Żychoń otrzymał dane (włącznie z kryptonimami) pracowników Abwehry w Gdańsku, Elblągu, Królewcu i Szczecinie. Nastąpiły aresztowania.

Po serii wpadek w wywiadzie niemieckim zapanowało olbrzymie wzburzenie i frustracja. Do Gdańska specjalnie przyjechał szef Abwehry Wilhelm Canaris (1887-1945), aby zmobilizować swoich oficerów do wykrycia przecieku, jednak bez powodzenia.

Współpraca Pauliny Tyszewskiej z polskim wywiadem zakończyła się naturalnie, wskutek zwolnienia Kohtza z pracy w Abwehrze w 1939 r. Zamknęło to tym samym obfite źródło informacji na temat niemieckiego wywiadu.

Do 1939 r. Niemcy nie wykryli źródła przecieków. Polscy agenci zostali namierzeni dopiero po odnalezieniu przez Niemców akt Oddziału II w warszawskim Forcie Legionów po klęsce wrześniowej 1939 r.

Siedziba Centralnego Archiwum Wojskowego w Forcie Legionów.Siedziba Centralnego Archiwum Wojskowego w Forcie Legionów.

Po kampanii wrześniowej zarówno małżeństwu Bruckich, jak i Paulinie Tyszewskiej zaproponowano, na wzór innych współpracowników i funkcjonariuszy polskiego wywiadu, ewakuację do Szwecji. Jednak cała trójka odrzuciła propozycję. Tyszewska i małżeństwo Bruckich zapłacili za współpracę z ekspozyturą cenę najwyższą. Aresztowano ich w grudniu 1939 r. Brunon i Paulina zostali skazani na karę śmierci i straceni 21 marca 1941 r. w Berlinie. Kohtz został skazany za lekkomyślność i brak należytej ostrożności na karę pięć lat więzienia. Dziecko Tyszewskiej i Kohtza zostało zesłane w głąb III Rzeszy, a jego dalsze losy pozostają nieznane.

1 września 1939 r. Niemcy, napadając na Polskę, rozpoczęli sześcioletnią hekatombę wojny, w której ofiarami byli już nie agenci wywiadów, a miliony niewinnych ludzi.

Korzystałem z następujących publikacji:

  1. Leszek Gondek, Działalność Abwhery na terenie Polski 1933-1939.
  2. Robert Majzner, Organizacja i funkcjonowanie kontrwywiadu morskiego (SRI Dowództwa Floty) w latach 30. XX w. na przykładzie zwalczania niemieckiego szpiegostwa – zarys problematyki.
  3. Robert Majzner, Wywiad morski II Rzeczypospolitej (1918-1939.)
  4. Wojciech Skóra, “Okno na świat” i “dwójka”. Działalność placówki polskiego wywiadu i kontrwywiadu wojskowego w Gdyni w latach 1933-1939.

LEAVE A RESPONSE

Your email address will not be published. Required fields are marked *